Beton. Beton, smog i reklamy. Na szczęście czasami pomiędzy szarością trafi się… nie, jednak nie, wszędzie beton. Hebe odfajkowuje egzaminy a ja odfajkowuję coffee shopy. Tym razem wylądowaliśmy w po raz drugi w Changchun, stolicy prowincji Jilin, kilkumilionowym (ciężko powiedzieć ile dokładnie, ostatnie zapisy są sprzed czterech lat) mieście które jest przykładem dlaczego ludzie tak się cisną do Pekinu, Szanghaju czy innych trendowskich miejscowości. Gdy wpadamy do jakiegoś nowego miejsca zazwyczaj spędzamy trochę czasu na necie na stronach in English, Hebe in Chinese, i razem znajdujemy co tu można zrobić gdy mamy chwilę wolnego czasu.
READ THE POSTDotknąłem Pióra. Zgodnie z tradycją w tym momencie powinna na mnie spłynąć inspiracja aby tworzyć. Zobaczymy czy zadziałało, czy też będę wracał do Budapesztu z reklamacją. Nadchodzi taki moment w życiu, gdy mieszkając za granicą, zaczynamy tęsknić, brakuje tej bliskości, tego miłego uczucia z rozmowy, tej radości z odwiedzin. Innymi słowy, dzięki polityce (byłego) Polbanku, po zablokowaniu bankowości internetowej musiałem się udać osobiście do oddziału aby odzyskać dostęp do kont, a jakimś sposobem nie mieli żadnego w Azji.
READ THE POSTPo przeprowadzce, trochę nam zeszło aby się ogarnąć, doszły inne projekty, więc i cisza na blogu nastała. O “innych projektach” napiszę jak skończę, na razie wracam do pisania. Jak Wam się podoba tytuł? Ok, trochę przegiąłem, ale grunt to przyciągnąć uwagę! Shenzhen, miasto które trzydzieści lat temu było wioską, a obecnie (w 2010) jest jednym z najbardziej zaludnionych miast w Chinach. Sama historia miejsca jest ciekawa, w 1979 komuniści w Chinach mieli prawdopodobnie taką rozmowę:
READ THE POST